czwartek, 27 grudnia 2012

Od Selen


Byłam w zaczarowanym lesie. Wpatrywałam się smutno w gładką jak lustro taflę wody, a po policzkach ciekły mi łzy. Złapałam swój szczęśliwy talizman, i pragnęłam, aby zadziałał. Chciałam wierzyć, że to co się mi przytrafiło, było tylko złym snem, albo raczej koszmarem. Ze smutku, zaczął nagle, z gwałtowną siłą narastać gniew. Przeklęty Alcaraz.! Że też musiał znaleźć, te moje "niby" rzeczy, z królestwa Ciemności.! Oczywiście to wszystko było jedną wielką bujdą, bo to Ellen sługa Czarnego Pana, mi je podłożył, a jego intencje były jasne. Moi rodzice, uwierzyli mu od razu. Bo grunt to rodzina... bla, bla, bla. Wstałam i otrzepałam się z paprochów, i liści. Byłam cała brudna..fuj.! Odwróciłam się i zaczęłam krążyć po lesie szukając wyjścia. Szłam, szłam i szłam, a przede mną tylko drzewa, które nie dawały mi szansy na wydostanie się z tego zielonego, i bez wyjścia miejsca. Nagle zza drzewa, zobaczyłam światło. Zaczęłam przedzierać się przez krzaki, nie zwracając uwagi, na to, że te bezlitośnie tną mi skórę. Znalazłam się na dużej polanie. Pachniało tam bzem, makiem i jeszcze mieszanką kilku innych kwiatów. Moim okrągłym, i wielkim oczom ukazał się widok. To była wilczyca. Najeżyłam sierść.
- Spokojnie. Jestem Glimer,a ty?
- Ja? - powtórzyła pytanie - Ja jestem Selen...
- Chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Tak! Bardzo bym chciała! - krzyknęłam z entuzjazmem.
Już po chwili podążałam krętą śnieżką za alphą. Byłam szczęśliwa.

<Glimer dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz